Będą to fragmenty książki „Cienie
nad rzeką Hudson” zredagowane przeze mnie w sposób, który oddaje myślenie
autora. Ja, sam podzielam te zdania i można je podpasować do różnych sytuacji
życiowych, które się nam przydarzają, a z którymi się stykamy. Te zdania
trzeba, przekształcać w sposób dogodny do sytuacji, a zobaczycie, że są
prawdziwe.
-...,, Znam
chorobę, ale nie znajdę lekarstwa na nią. Obserwacje, które poczyniłem przez
ostatnie trzydzieści lat, jeśli idzie o mnie i o innych, dowiodły, że cała
współczesna ludzkość to jedna masa przestępców. Cokolwiek ludzie robią,
prywatnie i publicznie, prowadzi ich to do grzechu. Niech pan spojrzy na
komunizm, nazizm, na morderców w Hiszpanii, Etiopii, Afryce, wszędzie. Dla mnie
współczesna kultura jest absolutnym przeciwieństwem żydowskości, jaką znałem od
dzieciństwa. Chrześcijaństwo ma nawet swój udział w tej współczesnej kulturze,
ponieważ jest kompromisem pomiędzy Bogiem a światem – Bogu daje wszystkie
piękne słowa, a ludziom wszystkie brzydkie uczynki. Uwierzyłbym, że ludzie nie
potrafią zachować się w inny sposób – taka jest przecież podstawowa zasada
darwinizmu – gdyby nie przykład mojego ojca. Mam go wciąż przed oczami i im
jestem starszy, tym częściej o nim myślę. On też był mężczyzną z krwi i kości,
ale żył pobożnie. Rzeczywiście stosował w praktyce wszelkie zasady głoszone
przez żydów i chrześcijan. Nie na pokaz nadstawiał drugi policzek. Za każdym
razem, gdy uskarżam się na gatunek ludzki w ogólności i na siebie w
szczególności, przypominam sobie ojca i zadaję sobie pytanie: jak udało mu się
tak żyć? Co uczyniło go takim, jaki był? Zresztą nie on jeden. Znałem wielu
takich Żydów. Spotykało się ich w każdym mieście i w każdej wiosce. Wśród tych,
których wymordował Hitler, były dziesiątki tysięcy świętych.
- Teraz ich
nie ma.
- Istnieli i
to jest dowodem, że mogą nadal istnieć. W samym sercu darwinowskiej dżungli, w
środku rzeźni, żyli pobożni ludzie, którzy żarliwie unikali zranienia
kogokolwiek nawet w myślach. Ale teraz wielu Żydów pogodziło się nawet z nazistowskimi
mordercami. Zapominają, nie mówią o tym. Ja sam zlekceważyłem całą sprawę. Oni
zgładzili wszystkich moich w Polsce, torturowali ich z brutalnością, jaką tylko
ludzka niegodziwość potrafi wymyślić, a ja biegałem na schadzki, marząc o
wszelkich rodzajach seksualnej rozpusty. Żydowscy intelektualiści w Nowym Jorku
ucztowali na bankietach. A co można powiedzieć o innowiercach? Dla nich to
zupełnie inny rozdział. Dawni członkowie hitlerowskich oddziałów szturmowych
stali się ludźmi religijnymi, którzy słuchają kazań kapłanów na temat miłości,
po czym idą do piwiarni, by chwalić się, ile dziecięcych główek roztrzaskali o
mur, ilu Żydów spalili żywcem. Podczas tisza be-aw mój ojciec gorzko płakał.
Moja matka przemoczyła żydowską Biblię łzami, czytając o Chanie i jej siedmiu
synach. Ale w dzisiejszych czasach nasze serca są twarde jak kamień. Nie
oskarżam innych, tylko siebie. Jak mogłem stać się kłamcą, uwodzicielem,
mordercą – najgorszym wcieleniem zła? Kto mnie uczył i czego? Gdzie się tego
nauczyłem? Przecież moich pobożnych rodziców dzieli ode mnie zaledwie
pokolenie!
- Dobrze zna
pan odpowiedź – oni wierzyli, a pan nie.
-
Chrześcijanie i muzułmanie też mają swoją wiarę.
- Mają władzę,
a władza zabija ideały.
- Ale ta sama
natura, która stworzyła węże, tygrysy, inkwizycję, Hitlera, Stalina, stworzyła
również naszą wiarę. Wyznawcy materializmu utrzymują, że Żydzi żyją w próżni,
ale w naturze nie istnieje taka rzecz jak próżnia – a nawet gdyby istniała,
byłaby również cząstką natury. Jeśli jeden kwiat może rozkwitnąć pośród
milionów kolców, to znak, że może zakwitnąć wiele innych kwiatów.
- Jest to
możliwe pod warunkiem, że zaistnieją sprzyjające okoliczności – w przypadku
Żydów, głęboka wiara i wieczne wygnanie. Jeśli zabraknie któregokolwiek z tych
warunków wstępnych, cała sprawa upada. Gdy brakuje wiary, Żydzi się asymilują i
jeśli otrzymają własny kraj, rozpoczną taką samą rzeź jak innowiercy.
Nie da się stworzyć sztucznej wiary czy wygnania.
- Wszystko
zostało sztucznie stworzone. Nawet orka i zasiewy są sztucznym procesem. Mam
prawie pięćdziesiąt lat i całe moje życie było długim pasmem cierpienia i
karygodnych czynów. Zawsze chciałem być kimś. Mówi się, że każdy Żyd ma
kompleks Mojżesza. Od dziecka się przygotowywałem. Będzie się pan śmiał, ale
myślałem już o tym wszystkim, mając pięć lat. Gdy widziałem, jak inne dzieci
dręczą kota, okropnie cierpiałem – nie mogłem o tym zapomnieć przez wiele
miesięcy. Nie da się opisać mojego gniewu, gdy po raz pierwszy przeczytałem o
tym, jak król Dawid nakazał zabić dzieci Saula. Wciąż pytałem o Boga. Choć w
młodości przejawiałem oznaki niezwykłego talentu, nagle zdałem sobie sprawę, że
marnuję go na błahostki. Trwoniłem energię, uganiając się za kobietami, które
nie były tego warte. Stałem się obojętny na łzy, na cierpienie, nawet na życie
innych ludzi. Znałem Stanisława Lurię i
dla niego byłem Aniołem Śmierci.
- Miał słabe
serce.
- Znałem go i
wpędziłem go do grobu. W trzy dni później oszukałem też Annę.
- Wszyscy
robimy takie rzeczy.
- Owszem,
ponieważ tyle jest warta nasza cywilizacja. Morderstwa, kłamstwa i cudzołóstwo.
Kupuję gazetę i czytam w niej tylko o zabójstwach i prostytuowaniu się. Włączam
radio, otwieram książkę, i znowu to samo – w teatrze, w kinach, gdziekolwiek
człowiek się zwróci. To, co nazywają sztuką, jest takim samym śmieciem, jak to,
co nazywają literaturą. Wytworne towarzystwo i gangsterzy żyją podobnie.
Sędziowie i przestępcy chodzą do tych samych klubów i słuchają tych samych
sprośności. Ludzie się pobierają, a nazajutrz wieczorem mąż i żona idą do kina
na komedię, wyśmiewającą rogacza. Współczesna cywilizacja jest zlepkiem
sadyzmu. Zrodziła nazizm i komunizm, jak również wszystko, co jest występne.
- A co z
nauką?
- Nauka służy
mordercom i usprawiedliwia rzezie wszelkiego rodzaju. Taka jest prawda.
-
Rzeczywiście, taka jest prawda, ale co możemy na to poradzić? Zazdroszczę panu.
Nadal płonie w panu młodzieńczy ogień, sprzeciw, moralne oburzenie. Ja już się
całkiem wypaliłem. Powiem panu coś, czego nie powinienem panu mówić: żyję z
kobietą, która porzuciła mnie dla nazisty.
Grein milczał przez chwilę.
- Czy ona jest
w Nowym Jorku?
- Tak, wraz z
córką.- I Salomon Margolin Wypił jednym Haustem szklankę wody.
- Czemu pan to
robi, jeśli mi wolno spytać?
- Robię to,
ponieważ jej córka jest moim dzieckiem, a ja przyzwyczaiłem się do tej kobiety.
Przykro mi to mówić, ale w moim życiu prywatnym nie żyję zgodnie z zasadami
moralnymi narodu żydowskiego. Słyszałem, że pański syn też ożenił się z gojką.
- Tak,
straciłem dzieci. Przyszłość Żydów nie ma już ze mną nic wspólnego. Moje wnuki
będą gojami. Prawdę mówiąc, moje dzieci też są innowiercami, jedyna rzecz,
która ich od nich różni, to że większość chrześcijan trzyma się kurczowo
religii, gdy natomiast one są bezbożnikami.
- Co pan teraz
może na to poradzić?
- To wszystko
moja wina. Tak je wychowałem, taki dałem im przykład. To, co zbudowały z
narażeniem życia całe pokolenia Żydów, ja zniweczyłem w ciągu kilku lat. Ma pan
rację – naprawdę jest za późno. Dopiero teraz widzę, jak wielkiego spustoszenia
dokonałem.
- A co,
praktycznie biorąc, chce pan zrobić? Nie zmusi się pan przecież, by uwierzyć,
że Szulchan Aruch i niezliczone komentarze, które zrodził przez wieki, zostały
wszystkie dane na Górze Synaj.
- Nie, nie
potrafię się do tego zmusić. Bardzo żałuję. Ale mogę usunąć się z cywilizacji,
która rodzi w każdym pokoleniu Hitlera i Stalina. Wciąż wierzę w jedno – w
wolną wolę. Cały judaizm, większość przykazań i wszystkie surowe reguły, które
z nich wynikają, mają tylko jeden cel – odizolować Żydów od innych narodów
świata. Im większa jest pokusa, by się z nimi przemieszać, tym bardziej mnożą
się zakazy. Chcę robić to, co zawsze chciałem robić, o czym zawsze marzłem.
Czytam rano gazetę i czuję się, jakbym pił truciznę, idę do kina i mam
wrażenie, że zjadam plugastwo. Jeśli nawet nie zjadam, to przeżuwam gnijący
pokarm. Mój mózg myśli jedynie o cudzołóstwie i morderstwie. I tak przez cały
dzień. A w nocy wszystko to mi się śni. Nie wykorzystuję pana jako spowiednika
– wiem, że te sprawy nie są dla pana nowe.
- Słusznie.
Tacy są ludzie. Podczas pierwszej wojny światowej pracowałem w szpitalu
wojskowym. Leżący w nim ranni przez cały dzień nie rozmawiali o niczym innym,
jak o dziwkach i zabijaniu. Jest samo przez się zrozumiale, że zdrowi robią to
samo.
- Wiem. Koszary,
w których uczy się ludzi bronić ojczyzny, są szkołą sadyzmu. Każą młodemu
mężczyźnie oddawać życie za rodaków, a w zamian znieważają go, złorzeczą mu,
degradują go, depczą po nim. Na uniwersytetach poddają każdego nowego studenta
wszelkiego rodzaju szykanom. Policjanci są na żołdzie przestępców. Sądy wydają
werdykty, które szydzą ze sprawiedliwości. Prawnicy uczą oszustów, jak omijać
prawo. Właśnie w tej chwili doktor Kinsey publikuje pracę badawczą na temat
męskiego zachowania seksualnego, która przedstawia przerażający obraz
współczesnego życia rodzinnego – i to dotyczy tylko krajów demokratycznych.
Wśród tak zwanych „naprawiaczy” świata w Rosji panuje taka okrutna
niegodziwość, że nie da się jej objąć umysłem. Ludzi likwiduje się milionami.
Nasi Żydzi, dzieci i wnuki naszych ojców, stali się agitatorami, prowokatorami,
członkami GPU. Ich dzienniki przekręcają prawdę i wyszydzają całą żydowską
historię. Dziś wychwalają kogoś pod niebiosa, a nazajutrz krzyczą, że był
niebezpiecznym zdrajcą. Jak to się mogło zdarzyć? Jak dzieci Izraela zamieniły
się w mieszkańców Sodomy? Jak staliśmy się heroldami kłamstwa i podłości? To
wszystko wynika z naszej szalonej pogoni za chrześcijańską kulturą. W szkole
nasze dzieci mają lekcje wychowania seksualnego i w rezultacie zostają
informatorami, dziwkami, kłamcami, apostatami. Wypływa z tego oczywisty
wniosek, że nowoczesna pedagogika jest śmiertelną trucizną. Dopóki żydowskie
dzieci uczyły się we własnych zadymionych szkołach podstawowych, chederach, tak
wyśmiewanych przez Oświecenie, a ich nauczyciele używali linijek, by wpoić im
święty język, wyrastały na uczciwych Żydów, gotowych oddać życie w obronie
Świętego Imienia.
- Co chce pan
zrobić? Wprowadzić z powrotem chedery i linijki?
- Dla kogo? Nie mam małych
dzieci, a moje wnuki będą gojami. Pańskie wnuki prawdopodobnie też. Znajdziemy
się w jednej lidze z naszymi zabójcami. Bezpośrednio i pośrednio jesteśmy
sprzymierzeńcami nazistów. Nasze córki włóczą się po ulicach jak nierządnice.
Nasze żony przesiadują w barach, rozmawiają o nieprzyzwoitościach i czytają
wydawnictwa pornograficzne. Malują twarze jak ulicznice, stroją się jak kokoty
i żądają od mężów, żeby się zabijali, aby zapewnić im luksusy. Dzisiejszy Żyd
chce prześcignąć Ezawa w zuchwałości, rozpuście, nawet krwiożerczości. Taka
jest gorzka prawda.
- Owszem, jest
gorzka. Ale cóż możemy na to poradzić? Czterdzieści lat temu, gdy po raz
pierwszy przeczytałem O pochodzeniu gatunków Darwina, wiedziałem, że
Ziemia ze swymi zielonymi górami i żyznymi dolinami jest zwykłą rzeźnią. Chce
pan uciec do Boga, ale sam Bóg jest najgorszym mordercą. Pański ojciec mawiał
trzy razy dziennie: „Bóg jest dobry dla wszystkich, a miłosierdzie towarzyszy
wszystkim Jego dziełom”. Ale czy to jest prawda? Może pan powtórzyć jego słowa
i łudzić się, że są prawdziwe?
- Nie, nie
potrafię się na to zdobyć. Być może, dla Boga śmierć i cierpienie są czymś
dobrym, a nie złym. Ale mnie przerażają.
- Dokąd
właściwie chce się pan wycofać?
- Zamknę się w
sobie. W sobie! Nawet gdybym miał całkowitą pewność, że Bóg jest mordercą i
nazistą, nadal tkwiłbym przy moim ideale dobroci. Nie mam dość odwagi, by
popełnić samobójstwo, ale nie chcę zarabiać na tym zbrodniczym społeczeństwie
ani podejmować jego niegodziwej gry. Nie uda mi się uciec z Anną. Anna chce
zarabiać. Jest przepełniona żądzą przyjemności, która przekształca dzisiejszego
Żyda w karykaturę. Nie mam wiary mojego ojca, ale potrafię postępować w taki
sam sposób jak on. Wierzę w wolną wolę.
- I co pan
osiągnie tym sposobem? Asceci istnieli we wszystkich pokoleniach, ale nigdy nie
zmienili świata. Dzisiaj miliony mnichów i zakonnic wiodą święte żywoty na swój
własny sposób. Gdy Hitler mordował miliony Żydów, ci sami mnisi i zakonnice
płakali nad ranami Jezusa – i będą tak płakali przez tysiące lat.
- Ci, którzy
wybierają życie w odosobnieniu, nie robią tego dla zbawienia świata, lecz dla
higieny duchowej – albo nawet dla czegoś, co mógłby pan nazwać egoizmem. Mój
ojciec nie zamierzał zbawiać świata.
- Pragnął
przyśpieszyć przyjście Mesjasza. Marzył o raju.
- Mnie to nie
interesuje. Jedynym powodem, dla którego chcę uciec, jest rozbieżność myśli i
uczynków, co mnie odstręcza. Gdy wstaję rano, moją pierwszą myślą jest, że
taplam się w bagnie. Czuję jego ohydny fetor.
- I co pan
zrobi? Gdzie pan zamieszka? Zdumiewa mnie pańska naiwność.
- Zawsze o tym
myślałem. Poznałem kiedyś magika w cyrku, który powiedział mi, że dawniej był
lekarzem. „Od dziecka chciałem pracować w cyrku – wyznał mi – ale rodzice
zmusili mnie do studiów medycznych. Teraz, gdy już nie żyją, mogę robić to, na
co mam ochotę”. Zupełnie tak samo jest ze mną. Nie ma to nic wspólnego z
jakimkolwiek ideałem. Mógłby pan powiedzieć, że jestem chory psychicznie.
- Przepraszam,
ale rzeczywiście tak powiem. To forma schizofrenii. Nie trzeba być wybitnym
specjalistą, żeby postawić tę diagnozę. Kiedy mówi pan, że pragnie pan uciec od
społeczeństwa, wyobraża pan sobie, że jest oryginalny, ale zapewniam pana, że
są tysiące, setki tysięcy przypadków takich jak pański i wszyscy używają mniej
więcej tych samych argumentów co pan.
- Możliwe. Nie
potrafię zmienić skóry.
- Powinien pan
poradzić się lekarza. Może spróbowałby pan psychoanalizy? Ale pan tego nie
zrobi. Ucieknie pan na rok czy dwa, a później i tym się pan znudzi. To dlatego,
że nie ma dokąd uciec. Wszystko ma podłoże nerwicowe, a każda nerwica jest
naiwna. Ma pan słuszność, że społeczeństwo jest zepsute, musimy jednak żyć na
tej planecie. Może być lepiej, ale może być gorzej.
- Niech
będzie, co ma być.
- Ktoś
powinien być poruszony tym, co się stało. Biorąc pod uwagę, ile Żydzi
wycierpieli, moglibyśmy spodziewać się załamania nerwowego całego narodu. Ale
Żydzi są narodem zdrowym. Czasami myślę, że trochę zbyt zdrowym.
- Ma pan na
myśli brak wrażliwości.
- Proszę to
nazywać, jak pan chce. Nie możemy wrócić do dawnych zwyczajów. To, co dzieje
się w Palestynie, jest ciekawym eksperymentem, ale nikt nie liczy na cud.
Arabowie nie są lepsi od nazistów. Poza tym, Żydzi, którzy tam się wychowują,
będą w równie małym stopniu przypominali pańskiego ojca, jak pańskie wnuki.
- Przynajmniej
nie zawierają małżeństw mieszanych.
- Wyrosną na
hebrajskich innowierców. Widzę, że żywi pan takie same złudzenia jak Borys
Makawer. Religia poniosła porażkę – wszystkie religie poniosły porażki. Bóg nie
objawił się nikomu i nikomu nie powiedział, czego chce. Biblia jest przepięknym
dziełem, ale została napisana przez ludzi, nie przez Boga. Różnica między żydem
a innowiercą jest zmyśleniem, tak jak krzew rycynusowy Jonasza. Dzisiejsi Żydzi
nie są bardziej rozpustni od króla Dawida. Polscy Żydzi, których pan zna, są
wyjątkiem nie tylko na świecie, ale nawet wśród narodu żydowskiego.
- To jedyni
ludzie, których szanuję.
- Niech pan
sobie ich szanuje. Ale nie został nikt, kogo mógłby pan szanować. Obecny
ortodoks jest tak świecki, jak to tylko możliwe – zdecydowanie zbyt świecki,
jak na prawdziwego ortodoksa. Dokąd się pan zwróci? Dokądkolwiek się pan uda,
będzie pan niezadowolony. Żydowskość, a zwłaszcza ten rodzaj żydowskości, który
znamy, była próbą ignorowania świata, praw natury, faktów historycznych.
Powstała w getcie i zginęła w getcie. W Williamsburgu i Mea Szearim Żydzi
próbują odbudować ją, ale znowu zostaną wyniszczeni. Prawda jest taka, że nie
da się tego uczynić bez wiary, bez stuprocentowej, nezachwianej wiary w każde
słowo Szulchan Aruch i Zoharze.
- Nienawidzę
świata – to jest pewne.
- Cóż,
rzeczywiście jest czego nienawidzić. Czy przynajmniej wierzy pan w Boga? Nie w
objawienie, lecz w Boga.
- Tak, wierzę.
Coś rządzi światem, siła, która widzi i wie. Wierzę nawet w boską opatrzność,
która czuwa nad każdym stworzeniem.
- Hm, wobec
tego ma pan w sobie więcej wiary niż większość ortodoksów. Ale co pan może
zrobić z tą wiarą? Jeśli Bóg postanowił milczeć, nikt nie zmusi go do tego, by
przemówił.
- Musimy
odkrywać go w taki sam sposób, w jaki odkrywaliśmy prawa natury.
- To dość
karkołomne zadanie! Jedna rzecz jest pewna – pan i Anna nie jesteście sobie
przeznaczeni. Będzie pan poszukiwał Boga do śmierci i do ostatniego tchnienia
będzie pan wiedział równie mało jak w tej chwili. Weźmy profesora Shrage. On
też szukał Boga przez całe Życie, a na koniec znalazł tylko stukniętą kobietę,
oszustkę, nieuczciwą na wszelkie sposoby.
- Musi być
gdzieś jakieś światełko !
- Gdzie? Cóż,
może i mnie by się przydało.